poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Moja przerwa






Przerwa oczywiście zaczyna się od spisania matmy. To niczym niezachwiane prawo istotne dla egzystencji tego świata jak nieokrzesana fryzura pewnej słynnej rewolucjonistki gastronomicznej.







A potem przychodzi czas na nauczenie się czegoś z fizyki.





Potem nadchodzi próba ZROZUMIENIA czegoś z fizyki. Na próbie się kończy.


 Wciąż mamy czas do dzwonka więc pora przejść się do biedronki.






A po drodze podziwiamy piękno natury i tego oto ptaszkusa pospolitusa.






Mamy też chwilę na refleksję i zadumę nad sensem istnienia podczas podziwiania majestatycznej wieży kościoła katolickiego w Polsce.





Czas leci, zakupy zrobione, pora spieszyć ku szkole bo czas goni. Zostały czy minuty!!!









W między czasie próbujemy nie rozdeptać wciąż siedzącego  na chodniku ptakusa.





Dotarliśmy do szkoły. Ufff. Wciąż zostało 43 sekundy, więc można zjeść zakupioną w Biedrze jajeczniczkę na patelni.





A ostatnie 18 sekund to idealny czas na przemyślenie swojego życia i spróbowanie nauczenia się 87 stron A4 na sprawdzian z historii. DZWONEK!!!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz